EN
PL
aktualności

TERMA BANIA SQUASH4YOU Open 2011

Zakończył się turniej TERMA BANIA SQUASH4YOU OPEN (05.03.2011) w Krakowie, który był częścią squashowego weekendu w Krakowie z udziałem gości z angielskiego Petersfield.

Rozpoczął się on od piątkowego towarzyskiego meczu klubów z Polski i Anglii (SQUASH4YOU  oraz PETERSFIELD SQUASH CLUB).

Rozegrany w piątkowe popołudnie mecz składał się z 15 meczy indywidualnych, rozegranych
na 5 kortach równolegle. Mecz nie był  meczem oficjalnym a bardziej towarzyskim spotkaniem dwóch klubów, stąd uzgodniono nietypową formułę. W miejsce normalnej formuły ligowej (wygrywa drużyna która wygra więcej meczy) uzgodniono formułę taką, że każdy wygrany set w meczach indywidualnych to punkt dla drużyny. Oznaczało to, że meczu wcale nie musi wygrać ta drużyna, która wygra więcej meczy i może się zdarzyć, że drużyna która wygra mniej meczy ale w lepszym stosunku (np 3-0 lub 3-1 zamiast 3-2) będzie lepsza w całym meczu!
Jak się okazało, formuła była korzystna dla gospodarzy (SQUASH4YOU), którzy co prawda wygrali  tylko 7 z 15 pojedynków (czyli normalnie przegraliby 7-8), ale w całym meczu mieli lepszy stosunek punktowy 31-27.
Oczywiście nie obyło się bez żartobliwych komentarzy gości z Petersfield, że "to wszystko było tak specjalnie zaplanowane" lub innych w stylu że "tak naprawdę zwyciężyli oni".
Ale to były żarty - tak naprawdę zwyciężył squash i dobra zabawa.

Co prawda klub SQUASH4YOU okazał się lepszy , ale .... była to doskonała lekcja dla wielu graczy tego klubu.
Przekonali się, że wiek gracza nie musi być kluczowy a kombinacja doświadczenia, taktyki  oraz "brytyjskiego stylu gry" czyli lekkich ale niezwykle dokładnych zagrań może być ważniejsza niż młodość i piłki uderzane szybko i z całej siły.
Przekonali się o tym m.in. Grzegorz Kaleta , który mimo prowadzenia 2-0 w setach poległ finalnie 2-3 z mocno starszym "kolegą", czy Stefan Brzeziński, który przegrał z innym "starszym panem" a na pocieszenie pozostało mu to, że jego przeciwnik gra w squasha... dłużej .....niż on żyje:-)

Kulminacją takiej "lekcji pokory" był pojedynek dwóch "pierwszych rakiet" obu klubów.
Z jednej strony Maciek Maciantowicz (czołowa rakieta kraju) a z drugiej Andrew Smith, czyli pan "pod pięćdziesiątkę" z lekko zarysowanym brzuszkiem. Wynik wydawałby się oczywisty...
I rzeczywiście nikt nie spodziewał się niespodzianki. A jednak !
Na korcie okazało się że Andrew zaskoczył Maćka nie tylko świetną techniką (mnóstwo pięknych dokładnych zagrań kończących jak choćby finałowa piłka zagrana z woleja prostu do "nicku") , taktyką (nie pozwolił mu wejść w rytm normalnej gry grając kombinację zagrań "boast-em", skrótami , lobami jak również nieustannie zmieniając rytm gry) ale przede wszystkim szybkością i sprawnością fizyczną (bez większych problemów dobiegał do wszystkich skrótów i co więcej, odgrywał z nich przepiękne kończące piłki a kulminacją wszystkiego była wymiana w której Andrew wygrał piłkę po odebraniu kilku skrótów, pięknej "robinsonadzie" czyli odebranej piłce rzutem oraz późniejszym lobowanym woleju który zagrał zasłaniając się przed piłką lecącą prosto w niego). Andrew Smith pokonał Maćka Maciantowicza 11-6, 9-11, 11-9, 11-9 i otrzymał gorące owacje zgromadzonych widzów.
Okazało się później, że ten 47-latek to gracz czołówki Nowej Zelandii który po przeprowadzeniu się do Anglii był czołowym graczem w swoim hrabstwie.
Warto zaznaczyć, że w pozostałych pojedynkach dość łatwo ze swoimi przeciwnikami poradzili sobie Mateusz Kotra (wygrał z Joshua Smith'em czyli synem Andrew Smith'a 3-0) oraz Łukasz Nitka (pokonał G.Coxa 3-0).



Ciąg dalszy squashowych zmagań polsko-angielskich odbył się w sobotę w turnieju TERMA BANIA Squash4You OPEN 2011.
W turnieju udział wzięli goście z Anglii oraz czołowi gracze Krakowa. A dodatkowo zgłosiło się kilku zawodników z Warszawy (w tym m.in. Maciek Lubiak, Marcin Wiśniewski czy Janek Gail).
Turniej rozegrano w 3 kategoriach:
- turniej open (męski) zgromadził na starcie 47 osób
- turniej damski w którym zagrało 6 Pań
- turniej juniorski (w kategoriach U17) rozegrany dla 6 juniorów.

W męskim turnieju najbardziej wyczekiwanym pojedynkiem był "potencjalny rewanż" Maćka Maciantowicz z Andrew Smith'em.
Okazuje się, że los lubi płatać figle... i zawodnicy ci spotkali się już w I rundzie turnieju.
Relacje z wcześniejszego piątkowego pojedynku tych graczy szybko się rozeszły i ten mecz zgromadził sporą publiczność. Jak się później okazało, mecz ten okazał się przedwczesnym "finałem turnieju".
Zaczęło się od niezwykle wyrównanego pierwszego seta , który pomimo piłki setowej dla Maćka finalnie wygrał Andrew Smith 15-13. W kolejnym wyrównanym secie lepszy był już jednak Maciek, który wygrał go 11-6. Czyli po dwóch setach stan pojedynku 1-1 - tak samo jak w piątek. Przełomowy był trzeci set, w którym Maciek grał coraz lepiej - unikał tych zagrań, które dzień wcześniej dawały punkty dla Smitha, trzymał go w tylnich narożnikach dokładnymi piłkami wzdłuż ściany a w kolejnych zagraniach punktował go dobrymi skrótami, wolejami.  Po wygranym secie 11-7 widać było już przewagę Maćka , który niezwykle skoncentrowany w tym pojedynku bardzo chciał zrewanżować się przeciwnikowi ze poprzedni dzień.
Ostatni set to ciąg dalszy tej samej gry i finalne zwycięstwo Maciantowicza 11-5 i w całym meczu 3-1, poprzedzone ładną postawą "fair play" obu graczy i kilku zabawnymi sytuacjami na korcie i komentarzami angielskiego sędziego. Ładny mecz i szkoda że Panowie spotkali się w tak wczesnej fazie turnieju.

Andrew Smith musiał zadowolić się miejscem 17-ym po wygraniu wszystkich meczu w turnieju "do tyłu"
a Maciek Maciantowicz po wygraniu tego meczu nie miał już później żadnych poważniejszych problemów na korcie.
Co prawda po wygraniu w II rundzie z kolejnym gościem z Petersfield w ćwierćfinałowym pojedynku przegrał pierwszego seta z Marcinem Wiśniewskim, ale była to kombinacja słabszej koncentracji Maćka i wyjątkowo dobrej gry plus kilku szczęśliwych zagrań Marcina w końcówce tego seta. Następne sety tego meczu oraz kolejne pojedynki wygrał już Maciek stosunkowo łatwo .
Zaskoczeniem może być półfinałowy wynik z Łukaszem Nitką (11-5, 11-3 ,11-6) - zwłaszcza dla wszystkich znających historię pojedynków Łukasza i Maćka, które w większości przypadków kończyła się po pięciosetowym "klasyku". Ale to "nie był ten dzień" dla Łukasza i skończyło się po trzech dość szybkich setach.
W finale Maciek spotkał się ze swoim imiennikiem, czyli Maćkiem Lubiakiem z Warszawy.
Ten ostatni, rozstawiony w turnieju z numerem 2 (aktualnie 8 miejsce w polskim rankingu) pewnie przeszedł przez wszystkie mecze turnieju, nie przegrywając do finału żadnego seta , mimo , że po drodze miał drugą rakietę z Petersfield , czyli "młodszego" Smitha (którego pokonał 13-11, 11-9, 11-7) , później Daves'a czyli kolejnego gracza Petersfield (łatwa wygrana Maćka 11-3 , 11-3, 11-3) oraz w półfinale Grzegorza Sławińskiego.
Niestety, Grześkowi zabrakło chyba już sił po dwóch wcześniejszych pięciosetowych meczach z Anglikiem Grey'em oraz wygranym półfinałowym pojedynku z kolegą klubowym Sebastianem Wodą (12-10 w piątym secie po obronieniu piłki meczowej!)


Pojedynek finałowy dwóch Maćków był dość krótki i jednostronny - wygrał go Maciantowicz 11-7, 11-4, 11-6. W meczu o miejsca 3-4 było również jednostronnie - Łukasz Nitka pokonał Grześka Sławińskiego 11-1, 11-8, 11-5.
Warto zwrócić uwagę na dobrą postawę Janka Gaila, który przegrał tylko  jeden mecz w turnieju z Łukaszem Nitką w ćwierćfinale. Wcześniej pokonał Thompsona z Petersfield po pięciosetowym "pojedynku różnych generacji". A później w meczach o miejsca 5-8 wygrał z Wiśniewskim i Wodą.
Finalnie dalsze miejsca to:
5. Gail, 6. Woda, 7. Wiśniewski, 8. Daves, 9. Cox, 10. Banasiak, 11. J.Smith, 12. Tuck, 13. Drozdowski, 14. Longrigg, 15. Grey, 16. Thompson, 17. A.Smith, 18. Kaleta, 19. Wilczyński , 20. Ellen

Turnieje damski i juniorski były o tyle ciekawe... że w finałach spotkały się te same osoby.
Paulina Krzywicka triumfowała po pokonaniu Klaudii Borek dwukrotnie 3-0 i zdobyła w ten sposób dwa pierwsze miejsca i dwa komplety nagród.
W turnieju damskim miejsca 3 i 4 zajęły odpowiednio Louise Alexander oraz Joanne Beynon (obie z Petersfield)  a dalsze Asia Winiarczyk po pokonaniu w ostatnim meczu Gosi Cerlich 3-2 (mimo prowadzenia tej ostatniej 2-0 w setach).
W turnieju juniorskim w ciekawym meczu pierwszej rundy trenujący w klubie "Racquet" Jachimowicz pokonał trenującego w "Squash4You" Mazurkiewicza 10-12, 12-10, 13-15, 11-8 i 11-7.
Ale później po porażce w półfinale Klaudią Borek, w meczu o trzecie miejsce musiał uznać wyższość klubowego kolegi Adriana Marszała , któremu uległ 11-13, 9-11, 7-11.

Wszyscy najlepsi gracze otrzymali nagrody ufundowane przez sponsora (vouchery do wykorzystania w otwieranym w Białce Tatrzańskiej w wakacje kompleksie termalnym TERMA BANIA oraz koszulki) . Podobne nagrody zostały tradycyjnie rozlosowane wśród wszystkich uczestników.
Liczna grupa gości z Petersfield bardzo pozytywnie oceniła turniej, jego atmosferę i organizację (brawa dla Gosi Cerlich i Marka Januszkiewicz za "ogarnięcie" ponad 60 uczestników jak również sprawne i terminowe przeprowadzenie ponad 150 meczy).

Całość zmagań sportowych miała swój towarzyski finał w wieczornej imprezie w klubie BAROQUE podczas której działo się sporo  w tym m.in. goście z klubu z Petersfield opowiadali o tym jak wygląda squash w swoim "ojczystym kraju" oraz zaprosili krakowską drużynę na mecz rewanżowy, Maciek Maciantowicz i Andrew Smith rozstrzygnęli swój remis po dwóch rozegranych meczach squashowych w barowym pojedynku "six to six" a koniec końców wszyscy okazali się takimi samymi miłośnikami dobrych drinków i zabawy na parkiecie!

SQUASH4YOU zaprasza na kolejne imprezy organizowane w klubie , w tym kolejny turnieju PFS kat. B+ już w kwietniu.

WYNIKI LOSOWANIA - TABELKA KOBIETY I JUNIORZY U17 - KLIKNIJ TUTAJ

WYNIKI LOSOWANIA - TABELKA TURNIEJ MĘSKI - KLINIJ TUTAJ

HARMONOGRAM GIER - KLIKNIJ TUTAJ

WYNIKI TURNIEJU - ZOBACZ TUTAJ

ZOBACZ PLAKAT TURNIEJU TUTAJ

PRZEJDŹ DO GALERII Z TURNIEJU TUTAJ

powrót »
sponsorzy/partnerzy klubu